Ze sportową wizytą w Gdańsku
Ostatnie
sezony pomorskich drużyn w rozgrywkach trzecioligowych nie należą do udanych. Dwa
lata temu spadł Bałtyk Gdynia, a w poprzednich rozgrywkach opuściły III ligę aż
trzy pomorskie zespoły – Wikęd Luzino, Stolem Gniewino i KP Starogard Gdański. W tym sezonie w stawce pozostały jedynie
Gedania Gdańsk i Cartusia Kartuzy oraz dołączył do nich niedawny zwycięzca IV
ligi – Gryf Słupsk.
W
obecnym sezonie pomorskie drużyny również nie zachwycają. Po trzech kolejkach
najwięcej punktów na swoim koncie ma Gryf Słupsk, który nie zaznał jeszcze
porażki, notując dwa remisy i jedno zwycięstwo. Gorzej wiedzie się Cartusii
oraz Gedanii, które mają odpowiednio cztery i trzy punkty.
Czwarta
seria gier została zaplanowana dość nietypowo jak na piłkarskie zmagania w
niższych ligach, bo w środę. Pomorskich przedstawicieli czekały trudne mecze. Cartusia
Kartuzy podejmowała Noteć Czarnków, Gryf Słupsk jechał do Bydgoszczy na
prestiżowy mecz z Zawiszą, z kolei Gedania mierzyła się z Elaną Toruń.
Drużyna
z Gdańska przed tym sezonem dokonała wielu zmian w klubie. Nowym szkoleniowcem
został Dariusz Stasiuk zastępując na tym stanowisku Krystiana Ryczkowskiego.
Klub pożegnał również kilku ważnych zawodników, którzy odgrywali kluczowe role
w zespole. Nie ma już m.in. najbardziej znanego zawodnika Gedanii – Wojciecha Zyski,
a także Jakuba Tetyka, Pawłą Flisa, Bartosza Zalewskiego czy Filipa
Sosnowskiego.
W
poprzedniej kolejce Gedania Gdańsk wygrała pierwszy mecz w tym sezonie,
pokonując na wyjeździe Kotwicę Kórnik (3-2), poprawiając swoją pozycję w
tabeli. Po dwóch porażkach na inaugurację ligi ich sytuacja zaczynała pomału
robić się nerwowa. Pokonanie beniaminka poprawiło nastroje gdańszczan, którzy
do potyczki z Elaną Toruń przystępowali zmotywowani zdobyciem kompletu punktów
w poprzedniej kolejce.
Goście
przyjeżdżali do Gdańska z dorobkiem zaledwie dwóch oczek. Dotychczas udało im
się bezbramkowo zremisować z rezerwami Pogoni Szczecin i Lecha Poznań oraz ulec
niespodziewanemu liderowi III ligi – Flocie Świnoujście. Mecz zapowiadał się
więc, jako tzw. „spotkanie za sześć punktów”, ponieważ zwycięstwo dawało bardzo
dużo w kontekście poprawienia swojego miejsca w tabeli.
Mecz rozpoczął się od mocniejszych ataków ze strony gości. Elana od pierwszych minut meczu narzuciła swój styl gry i częściej znajdowała się na połowie gdańszczan. W pierwszej części meczu stworzyła sobie dwie bardzo dobre sytuacje do zdobycia bramki, jednak piłka po ich strzałach do bramki nie wpadła. Gedania odpowiedziała jedynie jedną groźną sytuacją. Mimo kilku szans, kibice zebrani w środowe popołudnie w pierwszych czterdziestu pięciu minutach bramek nie zobaczyli.
Po
przerwie mocniej do ataków ruszyli gospodarze. Efektem tego było zdobyta bramka
w 61 minucie gry, kiedy dorzuconą w pole karne piłkę do bramki gości skierował
Marcin Adamik. Kiedy wydawało się, że Gedania jest na dobrej drodze do drugiego
zwycięstwa w sezonie, do gry weszli zawodnicy Elany Toruń. W 69 minucie
strzelili wyrównującego gola. Precyzyjnym strzałem przy słupku z zza pola
karnego popisał się Kamil Woroniecki i goście mogli cieszyć się z dopiero
drugiego gola w tym sezonie. Stracona bramka mocno zgasiła poczynania
zawodników Gedanii, którzy oddali pole gry gościom i jedynie przypatrywali się co
na boisku robią przeciwnicy. Oglądając spotkanie w tej części meczu, czuć było,
że bramka dla gości jest tylko kwestią czasu. Tak się też oczywiście stało,
jednak gol nie padł po składnej akcji zawodników Elany Toruń, a po
niesygnalizowanym strzale z okolic narożnika pola karnego. Niezwykle
precyzyjnym lobem popisał się Kamil Woroniecki, który wyprowadził swój zespół
na prowadzenie.
Po
drugiej straconej bramce poprawiła się gra gospodarzy, którzy zaczęli grać
lepiej, chcąc wyrwać choćby jeden punkt przed własną publicznością. W ostatnim
kwadransie gry gdańszczanie stworzyli sobie kilka dogodnych okazji do strzelenia
bramki, jednak bardzo dobrze dysponowany był bramkarz gości – 18 letni Aleks
Pelczarski. Szczególnie niezwykle imponującą interwencją popisał się po pięknej
akcji Gedanii i strzale przewrotką Vadyma Kukuruzy.
Był
to mecz, w którym główne role odegrali bramkarze, ponieważ również należy po
tym spotkaniu docenić bramkarza Gedanii – Bartosza Urbana, który w ostatnich
minutach gry kilkukrotnie popisał się skuteczną interwencją po bardzo groźnych
kontrach gości.
Mecz
zakończył się porażką Gedanii Gdańsk, która nie zdołała zdobyć wyrównującej
bramki. Szkoda, że podopieczni Dariusza Stasiuka prowadząc 1-0 nie utrzymali
korzystnego dla siebie wyniku. Porażka komplikuje sytuacje Gedanii w tabeli,
która po czterech kolejkach ma jedynie trzy punkty. Przed sobą ma dwa mecze z
beniaminkami. Najpierw zmierzy się na wyjeździe z Wdą Świecie (25 sierpnia), a
potem do Gdańska przyjedzie Wybrzeże Rewalskie Rewal (31 sierpnia). Jeżeli gdańszczanie
nie chcą nerwowo spoglądać na dół tabeli, muszą zacząć wygrywać. W teorii
najbliżsi rywale powinni być w zasięgu, jednak forma Gedanii mówiąc łagodnie –
najwyższa nie jest.
Żeby
uniknąć powtórki z poprzedniego sezonu, w którym źle zaprezentowały się pomorskie zespoły, takie mecze, jak te
najbliższe trzeba wygrywać i zbierać punkty, które przesuną drużyny w
spokojniejsze miejsca w tabeli. Środowe spotkania, a w szczególności zainteresowanie
kibiców pokazuje, że trzecioligowy zespół w Gdańsku jest potrzebny. Trzeba więc
poprawić grę i zrobić wszystko, aby po trzech latach nie spaść do IV ligi, z
której tak łatwo nie jest awansować, o czym w poprzednim sezonie przekonał się
inny gdański klub.
Gedania Gdańsk – Elana
Toruń 1-2 (0-0)
Marcin Adamik (61 min) –
Kamil Woroniecki (69, 76 min)
Komentarze
Prześlij komentarz