Ze sportową wizytą w Stężycy
Rozpoczął
się kolejny sezon ligowej rywalizacji na pomorskich boiskach. Szybko minęła
letnia przerwa między rozgrywkami. Dla wielu drużyn nie był to spokojny czas. Część
klubów przeprowadziła dużą zmianę w zespołach, niekiedy wymieniając nawet połowę
dotychczasowego składu. Niektóre zespoły zaś muszą mierzyć się z nową rzeczywistością
po spadku i znacząco przebudować skład lub go wzmocnić po awansie.
Zainaugurowane
w ten weekend czwartoligowe rozgrywki w naszym województwie zapowiadają się niezwykle
ciekawie. Spowodowane jest to tym, jakie zespoły będą w nich rywalizować.
Jednym z takich zespołów jest Radunia Stężyca. Sytuacja w Raduni była głośno
omawiana przez ostatnie kilka miesięcy nie tylko na Pomorzu. Ze względu na bardzo
mocno obcięte dofinansowanie klubu przez Gminę Stężyca, zespół wycofał się z
gry w drugiej lidze i przystąpił do rozgrywek IV ligi, gdzie do tej pory rywalizował
ich drugi zespół. Brak pieniędzy w klubie od razu spowodował odejście niemal
wszystkich zawodników oraz sztabu trenerskiego.
Sytuacja
w klubie oraz bardzo ciekawy rywal zachęciły mnie, aby rozpocząć swój trzeci
już sezon wizyt na pomorskich boiskach właśnie w Stężycy. Po pierwsze,
gospodarze zaczynają swoją rywalizację w lidze po zamieszaniu z niepewną
przyszłością klubu. Po drugie, w drużynie zaszło wiele zmian i skład budowany
był w trudnych warunkach. Wreszcie po trzecie, byłem ciekawy jak zespół
wystartuje w nowym sezonie.
Już
w pierwszej kolejce trafili na bardzo wymagającego przeciwnika. Wikęd Luzino to
niedawny spadkowicz z trzeciej ligi, który poprzedni sezon zakończył na 15
miejscu w tabeli, prezentując całkiem nie najgorszą formę w rundzie wiosennej. Jednak
bardzo słaba dyspozycja na jesień, przesądziła o spadku drużyny do czwartej
ligi. W przerwie letniej Wikęd wzmocniło kilku zawodników m.in. Filip Sosnowski
(z Gedanii Gdańsk) oraz Piotr Kurbiel (Stomil Olsztyn). Klub więc szybko
otrząsnął się po nieudanym poprzednim sezonie i zaczął przygotowywać się do walki
w IV lidze.
Sobotnie
przedpołudnie przy ulicy Abrahama było inne, niż te, które do tej pory znali
sympatycy Raduni. Czuć było, że zespół nie rywalizuje na poziomie centralnym.
Dużo mniejsze zainteresowanie kibiców, właściwie brak zapełnionych parkingów i
placów przy kompleksie sportowym oraz spokój na trybunach dużo mówiły o randze
tego wydarzenia.
Spotkanie
rozpoczęło się od mocnych ataków gości, którzy już w 5 minucie wyszli na
prowadzenie pewnie wykorzystując rzut karny za sprawą Przemysława Kostucha. W
23 minucie było już 2-0 dla Wikędu, kiedy to błąd jednego z obrońców Raduni
pewnie wykorzystał Szymon Skurat. Do przerwy kibice zgromadzeni na stadionie
więcej bramek nie zobaczyli pomimo wielu dobrych okazji dla gości i drużyny
schodziły do szatni przy wyniku 2-0 dla Wikędu Luzino.
W
pierwszej połowie zespołem dużo lepszym był Wikęd, który mógł prowadzić nawet
więcej, ponieważ miał jeszcze kilka dogodnych sytuacji do zdobycia bramki. Od pierwszych
minut spokojnie kontrolował przebieg spotkania, nie dając dojść do głosu
zawodnikom ze Stężycy. Radunia nie stworzyła sobie ani jednej groźnej sytuacji,
po której mogłaby stworzyć szansę do zdobycia choćby jednego gola.
Druga
odsłona zaczęła się również od mocnego uderzenia gości. W 48 minucie spotkania
po rzucie rożnym podwyższyli wynik meczu, zdobywając swoją trzecią bramkę. Strzelcem
bramki został po raz drugi w tym meczu Szymon Skurat. Szybko otrzymany cios po
przerwie podłamał i tak już lekko pogubionych zawodników Raduni. Następne
minuty nie przyniosły zmiany obrazu gry i dalej kontrolowali spotkanie i
atakowali gracze Wikędu. W 67 minucie bramkę dla gości zdobył Roman Zalov i
sytuacja dla gospodarzy zrobiła się bardzo trudna. Ostatni kwadrans gry
przyniósł małą poprawę gry Raduni, jednak brała się ona z wysokiego prowadzenia
gości i ich mniejszej koncentracji. W okolicach 70 minuty Radunia oddała swój pierwszy
groźny strzał, który zmusił bramkarza gości – Marcina Staniszewskiego do
obrony. W doliczonym czasie gry Radunia Stężyca dopięła swego i zdobyła
honorową bramkę za sprawą Jana Wysieckiego ustalając wynik spotkania.
Wynik
meczu 4-1 nie do końca oddaje to co kibice zobaczyli na tym spotkaniu. Gdyby
Wikęd Luzino wykorzystał choćby połowę swoich sytuacji to wynik mógłby być
bardziej okazały. Trzeba docenić również bramkarza Raduni – Michała Buchalika,
który kilka razy pokazał próbkę swoich umiejętności i doświadczenia zebranego
na ekstraklasowych boiskach. Trzy punkty zainkasowane w pierwszej kolejce
pozwolą zespołowi z Luzina dobrze wejść w sezon i nabrać pewności siebie przed następnymi
meczami. To spotkanie pokazało, że jeśli nie obniżą lotów to mogą liczyć się w
walce o awans.
Dla
Raduni ta porażka nie poprawia ich ogólnej sytuacji. Wysoka przegrana stawia
ich już dziś w trudnej pozycji, co nie napawa optymizmem przed kolejnymi
spotkaniami. Za tydzień zmierzą się z Aniołami Garczegorze, które od kilku lat
są solidnym, czwartoligowym zespołem. Czeka więc ich ważny tydzień, aby zebrać
się i przygotować do kolejnej walki o ligowe punkty. Wikęd również nie będzie
miał łatwego meczu, ponieważ czeka ich bardzo ważne spotkanie, w którym zmierzy
się z KP Starogardem Gdańsk, czyli także spadkowiczem z trzeciej ligi.
Sezon
2024/25 dopiero się rozpoczął. Ciężko dzisiaj jest typować, jak kluby sobie
poradzą na przestrzeni całych rozgrywek. Za kilka kolejek zobaczymy jak układać
się będzie tabela i dopiero wtedy okaże się o co każdy klub będzie walczyć w
tym sezonie. Na razie cieszmy się z rozpoczęcia rywalizacji i trzymajmy kciuki
za swoje drużyny. Na większe emocje przyjdzie jeszcze czas.
Komentarze
Prześlij komentarz